Instytucja autoryzacji wciąż wydaje się budzić duże kontrowersje, zwłaszcza w środowisku dziennikarskim. Nierzadko jest odbierana jako instrument godzący w wolność prasy. Jawi się jako narzędzie, które może uniemożliwić prasie podawanie prawdy czy ujawnianie uzyskanych od osób trzecich informacji. Przy takim założeniu osoba udzielająca informacji, dzięki zastosowaniu autoryzacji, ma prawo wycofać się z tego, co napisała czy powiedziała. Ale czy na pewno?
Prawidłowe zastosowanie autoryzacji – tak przez osobę autoryzującą, jak i przedstawicieli prasy – przynosi debacie publicznej wyłącznie korzyści. To właśnie dzięki niej czytelnicy, słuchacze czy widzowie otrzymają wiadomość o odpowiedniej jakości – rzetelnej i sprawdzonej. Dodatkowo, zabezpieczone zostaną także interesy osoby udzielającej informacje prasie – w tym ujęciu autoryzacja chroni wolność słowa czy dobra osobiste takiej osoby, a nie jak się czasem mylnie zakłada – ogranicza je.
Co więcej, za pomocą autoryzacji nie można zablokować prasie możliwości opublikowania informacji, które jej podaliśmy. Możliwe jest jedynie uniemożliwienie prasie posłużenia się dosłownym cytatem z naszej wypowiedzi.
POLECAMY
Zgoda na publikację a autoryzacja
Zanim przyjrzymy się bliżej samej autoryzacji, warto wspomnieć, że prawo prasowe stanowi o tym, że publikowanie (lub rozpowszechnianie w inny sposób – a zatem w inny sposób niż poprzez prasę, np. w kinie) informacji utrwalonych za pomocą zapisów fonicznych (dźwięk) lub wizualnych (dźwięk i obraz) wymaga zgody osoby udzielającej informacji. Co to oznacza?
Jeżeli dziennikarz chciałby użyć w swoim materiale naszej wypowiedzi, to wcześniej musi uzyskać na to naszą akceptację. Nie jest to jednak jednoznaczne z tym, że jesteśmy w stanie zablokować publikację danej informacji – prawo prasowe tylko pozornie daje nam taką możliwość. Możemy bowiem jedynie zakazać opublikowania tej informacji w określonej formie – z wykorzystaniem nagrania naszej wypowiedzi. Ale nie możemy zakazać jej publikacji w innej formie – dziennikarz będzie np. uprawniony do opisania tego, co powiedzieliśmy, nawet z podaniem, że to my to powiedzieliśmy. Chodzi jedynie o to, że nie będzie mógł wykorzystać nagrania naszej wypowiedzi jako cytatu.
Jeżeli chodzi o sam brak zgody – nie jesteśmy w ogóle zobowiązani do wyjaśniania, dlaczego nie wyrażamy zgody. Nie musimy podawać żadnego uzasadnienia naszej decyzji. Nie musimy się nikomu z niej tłumaczyć. Prasa nie ma zresztą ani uprawnienia, ani narzędzi do ewentualnego weryfikowania zasadności naszego uzasadnienia.
Z drugiej strony musimy jednak pamiętać, że możliwe jest uznanie, że wyraziliśmy zgodę na ujawnienie nagrania w sposób milczący, poprzez nasze działanie. Wystarczy, że mamy świadomość, że nasza wypowiedź jest rejestrowana – jeżeli w takim przypadku nie zgłosimy, że nie wyrażamy zgody na jej wykorzystanie, przyjmuje się, że kontynuując rozmowę, wyraziliśmy zgodę na wykorzystanie nagrania.
Wynika z tego także, że zawsze niezgodne z prawem będzie zatem publikowanie wszelkich nagrań dokonanych z tzw. ukrytej kamery, o ile oczywiście dziennikarz nie uzyska zgody na publikację. Co oczywiste, osoba nagrywana w ten sposób nie ma świadomości, że jej wypowiedzi są nagrywane, że zostaną wykorzystane przez prasę itp.
Reasumując, zgoda jest niezbędnym czynnikiem do wykorzystania informacji przez prasę. Nie jest jednak autoryzacją. Autoryzacja to nasze prawo, z którego możemy – choć nie musimy – skorzystać.
Autoryzacja – czym jest?
Jak przyjmuje się w doktrynie prawa prasowego, „Autoryzacja jest instrumentem chroniącym osoby udzielające wypowiedzi prasie przed zniekształceniem ich komunikatu. Pozwala także na korektę i ewentualnie uzupełnienie udzielonej wypowiedzi” (tak: B. Kosmus, G. Kuczyński (red.), Prawo prasowe. Komentarz. Wyd. 3, Warszawa 2018, komentarz do art. 14a prawa prasowego, dostęp: Legalis).
Co ważne, autoryzacja dotyczy tylko tych wypowiedzi, które mają zostać przedstawione w danym materiale prasowym w formie dosłownego cytatu. Nie obejmuje żadnych innych treści. Jeżeli zatem dziennikarz będzie chciał podać w przygotowanym przez siebie materiale prasowym opis tego, jakie twierdzenia (poglądy) sformułowaliśmy, to będzie miał do tego prawo, a my nie będziemy mogli dokonać autoryzacji tego fragmentu artykułu.
Jeżeli więc mieliśmy wyobrażenie, że autoryzacja może służyć do zablokowania informacji, którą nieopatrznie podaliśmy dziennikarzowi lub do wycofania się z pewnych tez, które sformułowaliśmy – z całą mocą należy wskazać, że wyobrażenie to było błędne. To prowadzi zresztą do wniosku, że autoryzacja – wbrew niektórym głosom – nie godzi w wolność prasy. Autoryzacja nie jest dla nas szansą na wycofanie się ze słów, które sformułowaliśmy w emocjach, których nie chcemy przedstawić publicznie.
Jaki wniosek powinniśmy z tego wyciągnąć? Przystępując do jakiejkolwiek wypowiedzi dla prasy, powinniśmy wcześniej gruntownie przemyśleć, jaki komunikat chcemy przekazać opinii publicznej.
Korzystając z autoryzacji możemy zatem albo zaakceptować treść naszej dosłownej wypowiedzi (przytoczonej w przygotowywanym materiale) albo dokonać modyfikacji tej treści, na tę która odpowiada rzeczywistości (którą faktycznie wypowiedzieliśmy). Oczywiście, jeżeli nasza wypowiedź została bardzo zniekształcona, to nasza autoryzacja ma tym większy sens.
Kto może skorzystać z autoryzacji?
Prawo do autoryzowania dosłownej wypowiedzi przysługuje każdemu, kto tej wypowiedzi udzielił. Nie ma zatem znaczenia, czy jesteśmy osobą publiczną, czy też np. jedynie świadkiem jakiegoś zdarzenia, które akurat jest przedmiotem materiału prasowego. Możliwe jest również, aby autoryzacji dokonała za nas osoba przez nas upoważniona (np. pełnomocnik czy rzecznik prasowy).
Skąd mamy wiedzieć o autoryzacji?
Instytucja autoryzacji została uregulowana w art. 14a prawa prasowego. Niezależnie od tego dziennikarz ma obowiązek poinformować osobę udzielającą informacji, jeszcze zanim ta coś powie czy napisze, o przysługującym jej prawie do autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi. Jeżeli dziennikarz zaniecha podania takiej informacji, naraża się na odpowiedzialność z tytułu naruszenia naszych dóbr osobistych.
Korzystanie z prawa autoryzacji
To, że dziennikarz ma obowiązek poinformować nas o istnieniu naszego prawa do autoryzacji, nie oznacza oczywiście, że ma także uzyskać od nas jakąkolwiek odpowiedź na owe poinformowanie. Wynika z tego, że po otrzymaniu informacji o autoryzacji to na nas spoczywa inicjatywa co do podejmowania dalszych działań.
Prawo prasowe jednoznacznie wskazuje na to, że to my powinniśmy przedstawić nasze stanowisko wobec informacji o autoryzacji i to niezwłocznie. Należy to rozumieć w ten sposób, że jeżeli chcemy skorzystać z autoryzacji, to powinniśmy przekazać tę informację dziennikarzowi od razu po tym, gdy pouczy nas o przysługującym nam prawie do autoryzacji. Bywa jednak i tak, że dziennikarz – wbrew swojemu obowiązkowi – nie poinformuje nas o prawie do autoryzacji. Najbezpieczniej zatem oświadczyć, że chcemy z takiego prawa skorzyst...
Dalsza część jest dostępna dla użytkowników z wykupionym planem