Dobry wizerunek kluczowych menedżerów stojących za firmą to dzisiaj „być albo nie być” każdego biznesu. Zarówno przyszli pracownicy, jak i kontrahenci przed podjęciem decyzji o związaniu się z firmą lub skorzystaniu z jej oferty szukają informacji w sieci. Na rynku pracownika, z bezrobociem sięgającym zaledwie kilku procent1, gdzie firmy zabiegają o uwagę kandydatów, nie ma miejsca na wizerunkowe błędy.
POLECAMY
Przed podjęciem decyzji o wyborze kontrahenta w prosty sposób można sprawdzić zarówno wiarygodność firmy, jak i stojących za nią ludzi. Jeśli nie można znaleźć informacji potwierdzających wiedzę i osiągniecia ekspertów reprezentujących przedsiębiorstwo, jak choćby wizytówka na LinkedIn czy publikacje branżowe, informacje o udziale w wydarzeniach, to czy takim fachowcom można zaufać? Bez podstawowej obecności ekspertów w sieci ciężko o kontrakty, zwłaszcza w branżach związanych z usługami i takich, gdzie w grę wchodzą duże pieniądze i poważne decyzje. Skoro to konieczne, to jak budować markę osobistą osób, które najczęściej nie mają na to czasu?
Niedawno do naszej agencji public relations zgłosiła się firma, której prezes nie figurował nigdzie, poza wpisem do Krajowego Rejestru Sądowego. Zdecydowali się na rozmowę z nami, ponieważ z powodu tej anonimowości stracili szansę na realizację dużego kontraktu. Tuż przed jego zawarciem ich niedoszły klient szukał informacji o wspomnianym menedżerze. A ponieważ nie znalazł nic, stwierdził, że to nie może być wysokiej klasy fachowiec i… wycofał się z podpisania umowy. Szef firmy, pomimo wysokich kompetencji i spektakularnych osiągnięć, jest skromnym człowiekiem. Nie lubi mediów społecznościowych, ceni prywatność i nigdy nie zabiegał o rozgłos.
„Temu najłatwiej być skromnym, kto się nie ma czym chwalić”.
Sędziwy cytat z W. Grzeszczaka doskonale opisuje zasady panujące w coraz bardziej cyfrowym świecie. Niestety, wielu menedżerów, którzy wchodzili na rynek pracy przed erą smartfonów, nie czuje się dobrze w mediach społecznościowych, upubliczniając swoje osiągnięcia. Świetnie komunikują się i budują relacje z zespołem, klientami, co pozwala im zajść wysoko w hierarchii. Niekoniecznie jednak odnajdują się w relacjonowaniu, pisaniu tekstów eksperckich czy wypowiedzi dla mediów. Swoje „milczenie” tłumaczą zazwyczaj skromnością, brakiem czasu, przypisują tym zadaniom niski priorytet. Jak więc zaistnieć w branżowej świadomości i od czego zacząć?
Warto uświadomić sobie, że nawet niewielka inwestycja we własną markę osobistą ma sens. Już drobne zaangażowanie pozwala pojawić się na internetowej mapie. Na początek wystarczy stworzenie przemyślanych wizytówek prezentujących karierę, osiągnięcia, potem konieczna jest regularność. Nawet godzina tygodniowo spędzona na wyszukiwaniu ciekawostek, dzieleniu się nimi, jak i posiadaną wiedzą czy newsowymi informacjami staje się dla otoczenia sygnałem o naszej obecności. Już jedno wystąpienie na konferencji, napisany artykuł czy webinar sprawią, że w sieci pojawi się ekspercki link, a nasze nazwisko nie będzie indeksowane przez Google wyłącznie z urzędowych zestawień.
Pierwszy krok to zawodowy „rachunek sumienia”: podsumowanie, w jakich obszarach czujesz się najlepiej, na czym się znasz, czym się interesujesz. To bardzo ważne, aby znaleźć swoje faktyczne mocne strony, bo to one staną się „sercem” marki osobistej i wyznaczą dalszy kierunek działań. Na tym etapie dobrze jest przejrzeć CV, zebrać jak najwięcej pozytywnych faktów: dla kogo pracowaliśmy, w jakich ważnych projektach uczestniczyliśmy. Być może mieliśmy okazję pracować z kimś rozpoznawalnym lub działać dla marek, które wszyscy znają. Liczą się szczegóły. Inne przydatne fakty to: odbyte szkolenia, artykuły, wystąpienia publiczne, wielkość nadzorowanych zespołów, wdrożenia produktów na rynek itd. Nie bez znaczenia są też zainteresowania pozazawodowe, które dopełnią wizerunkową koncepcję, np. uprawiane sporty, ulubione kierunki podróży, rodzaj czytanej literatury, posiadane zwierzęta. Tego rodzaju „miękkie” akcenty przyciągają uwagę i budzą sympatię otoczenia.
Równie istotne znaczenie co sylwetka i biogram ma profesjonalne zdjęcie. Takie, na którym widać energię, wyprostowaną sylwetkę i pogodne spojrzenie. Warto zadbać o pasujący do naszych zawodowych planów strój (inny dla foundera w start-upie i inny dla prezesa banku). Ten punkt na mapie budowania wizerunku jest bardzo ważny – to będzie wizualna wizytówka. Warto zainwestować kilkaset złotych w minisesję u fotografa zajmującego się portretami biznesowymi.
Mamy już fotografię i bio. W pierwszej kolejności wykorzystamy je do założenia lub udoskonalenia konta na LinkedIn. Korzysta z niego ponad 4 mln Polaków2 i liczba ta dynamicznie rośne. Wśród mediów społecznościowych to właśnie ten serwis jest najbardziej skupiony na tematach biznesowo-zawodowych. Pozwala w prosty i efektywny sposób pokazywać się na forum większości branż. Po zaktualizowaniu przychodzi czas na odnalezienie biznesowych kontaktów, liderów opinii i zaproszenie ich do grona znajomych. Im większą sieć zbudujemy, tym większe będzie dotarcie naszych przyszłych komunikatów.
96% użytkowników LinkedIn nie pisze postów
Na LinkedIn treści publikuje zaledwie 4%3 użytkowników. Z jednej strony ta statystyka pokazuje, że obawiamy się oceny innych czy zasłaniamy się brakiem czasu. Z drugiej – wskazuje na szansę – skoro tak mało osób zamieszcza treści, mamy dużą szansę na przebicie się z naszym komunikatem. Jakie posty warto zamieszczać? Z pewnością informacje o swoich osiągnięciach, bo tutaj wszyscy się chwalą i jest to mile widziane. Jeszcze lepiej, kiedy nasze osiągnięcia „przypadkiem” zauważy publicznie ktoś z naszego otoczenia. Co jeszcze? Awanse, zmiany pracy, ukończone kursy, szkolenia, dyplomy, nagrody, ukończone projekty, publikacje… Wszelkie tego typu wiadomości opatrzone choćby krótkim komentarzem i najlepiej...
Dalsza część jest dostępna dla użytkowników z wykupionym planem